Magdalena Tulli photo

Magdalena Tulli

In 1995 Magdalena Tulli got Kościelscy Award. She was shortlisted for the NIKE Award two times. Her books were translated to English, German, French, Czech, Hungarian and Latvian. She is a member of Polish Writers Society. In 2007 she got a special award - distinction of Gdynia Literary Award.

She translated a few books: The anger of heaven by Fleur Jaeggy (for this translation from Italian she received the award of Literature of the world magazine), Amerigo's long day by Italo Calvino and Lost by Marcel Proust.


“Moje kłopoty zaczęły się nie bardzo dramatycznie, od pomieszania języków.. Od początku należały do mnie dwa komplety słów. Były topierwsze w moim życiu słowa i nikt mnie nie ostrzegł, żeby z nimi uważać. Dwa światy, w których żyłam jednocześnie, nie stykały sięhoryzontami, ale skąd miałam o tym wiedzieć? Znałam tylko balansowanie między światami i nie miałam pojęcia, że inni żyją inaczej. Kiedy jużrozumiałam, że moje słowa należą do dwóch kompletów, one dalej mi się mieszały jak klocki z różnych pudełek, bo co innego wiedzieć, a coinnego utrzymywać porządek. Jedno pudełko dostałam od niego, drugie od niej. Gdyby częściej ze mna rozmawiali, pamiętałabym od kogo któryklocek.”
Magdalena Tulli
Read more
“Bohaterka tej historii chciałaby, żeby wojna i dla niej wreszcie się skończyła. Ale wojna, jeśli już się zacznie, nie ma końca. W każdym razie nie dla każdego. Generałowie podpiszą akt kapitulacji, w niebo wystrzelą kolorowe fajerwerki, szeregowcy upiją się ze szczęścia, że ocaleli. I do cywila. A dla cywili dalej trwa cicha, niewidoczna wojna. Wykrwawiają się w niej samotnie dzień po dniu, noc po nocy, rok po roku. Do końca swoich dni, a niektórzy znacznie dłużej. Wojna, jak masa upadłościowa, przechodzi na własność potomnych.”
Magdalena Tulli
Read more
“Wezwałam stroiciela. Po wyjęciu pierwszych klawiszy zobaczyliśmy grubą warstwę kurzu, pod którym leżało przedwojenne pięć groszy.Widocznie wpadły kiedyś między klawisze jak do skarbonki. Leżał tam także biały guzik od męskiej koszuli, celuloidowy, z tęczowym połyskiem. Musiał trzasnąć przy czyimś mankiecie - kiedy właściwie? w latach trzydziestych? czterdziestych? - gdy lewa ręka - ale czyja?brała akord w najniższym rejestrze.Jesienią trzydziestego dziewiątego roku, jak wiadomo przjechali do Warszawy obcy pianiści. Bylo ich wielu i wszyscy potrzebowali kwater wdobrej dzielnicy, umeblowanych, z wygodami, najchetniej wyposażonych w przyzwoite instrumenty. Poprzedni właściciele pianin zostali czym predzej wyrzuceni z domów a instrumenty przeszły na własność nowoprzybyłych. Po stłumieniu powstania, wywołanego przez pianistów miejscowych, przyjezdni pianiści wysadzili im w powietrze dom po domu, ulicę po ulicy. Wyczucie formy wcale im w tym nie przeszkadzało.”
Magdalena Tulli
Read more