“SenatorNasz Doktor?PelikanZabityOd piorunu. Fenomen ten godzien rozbiorów:Około domu stało dziesięć konduktorów,A piorun go w ostatnim pokoju wytropił,Nic nie zepsuł i tylko ruble srebrne stopił,Srebro leżało w biurku, tuż u głów Doktora,I zapewne służyło dziś za konduktora.StarostaRuble rosyjskie, widzę, bardzo niebezpieczne.”
“Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością,Ty jesteś tylko mądrością.Ludzie myślą, nie sercem, Twych dróg się dowiedzą;Myślą, nie sercem, składy broni Twej wyśledzą -Ten tylko, kto się wrył w księgi,W metal, w liczbę, w trupie ciało,Temu się tylko udałoPrzywłaszczyć część Twej potęgi.Znajdzie truciznę, proch, parę,Znajdzie blaski, dymy, huki,Znajdzie prawność i złą wiaręNa mędrki i na nieuki.Myślom oddałeś świata użycie,Serca zostawiasz na wiecznej pokucie,Dałeś mnie najkrótsze życieI najmocniejsze uczucie.”
“KsiądzI na cóż ból rozdrażniać w przygojonej ranie?Synu mój, jest to dawna, lecz słuszna przestroga,Że kiedy co się stało i już się nie odstanie,Potrzeba w tym uznawać wolę Pana Boga.Gustaw(z żalem)O nie! nas Bóg urządził ku wspólnemu życiu,Jednakowa nam gwiazda świeciła w powiciu,Równi, choć różnych zdarzeń wykształceni ciekiem,Postawą sobie bliscy, jednostajni wiekiem,Ten sam powab we wszystkim, toż samo niechcenie,Też same w myślach składnie i w czuciach płomienie.Gdy nas wszędzie tożsamość łączy niedościgła,Bóg osnuł przyszłe węzły,(z żalem największym)a tyś je rozstrzygła!(mocniej, gniewny)Kobieto! puchu marny! ty wietrzna istoto!Postaci twojej zazdroszczą anieli,A duszę gorszą masz, gorszą niżeli!...Przebóg! tak ciebie oślepiło złoto!I honorów świecąca bańka, wewnątrz pusta!Bodaj!... Niech, czego dotkniesz, przeleje się w złoto;Gdzie tylko zwrócisz serce i usta,Całuj, ściskaj zimne złoto!Ja, gdybym równie był panem wyboru,I najcudniejsza postać dziewicza,Jakiej Bóg dotąd nie pokazał wzoru,Piękniejsza niżli aniołów oblicza,Niżli sny moje, niżli poetów zmyślenia,Niżli ty nawet... oddam ją za ciebie,Za słodycz twego jednego spojrzenia!Ach, i gdyby w posaguPłynęło za nią wszystkie złoto Tagu,Gdyby królestwo w niebie,Oddałbym ją za ciebie!Najmniejszych względów nie zyska ode mnie,Gdyby za tyle piękności i złotaProsiła tylko, ażeby jej lubyPoświęcił małą cząstkę żywota,Którą dla ciebie całkiem poświęca daremnie!Gdyby prosiła o rok, o pół roka,Gdyby jedna z nią pieszczota,Gdyby jedno mgnienie oka,Nie chcę! nie! i na takie nie zezwolę śluby.”
“Lecz tyle tysięcy dni był pod śledztwa probą,Tyle tysięcy nocy rozmawiał sam z sobą,Tyle lat go badały mękami tyrany,Tyle lat otaczały słuch mające ściany;A całą jego było obroną – milczenie,A całym jego były towarzystwem – cienie;Że już się nie udało wesołemu miastuZgładzić w miesiąc naukę tych lat kilkunastu.Słońce zda mu się szpiegiem, dzień donosicielem,Domowi jego strażą, gość nieprzyjacielem.Jeśli do jego domu przyjdzie ktoś nawiedzić,Na klamki trzask on myśli zaraz: idą śledzić;Odwraca się i głowę na ręku opiera,Zdaje się, że przytomność, moc umysłu zbiera:Ścina usta, by słowa same nie wypadły,Oczy spuszcza, by szpiegi z oczu co nie zgadły.Pytany, myśląc zawsze, że jest w swym więzieniu,Ucieka w głąb pokoju i tam pada w cieniu,Krzycząc zawsze dwa słowa: «Nic nie wiem, nie powiem!»I te dwa słowa – jego stały się przysłowiem;I długo przed nim płacze na kolanach żonaI dziecko, nim on bojaźń i wstręt swój pokona.”
“Kto nie doznał goryczy ni razu,Ten nie dozna słodyczy w niebie.”
“Kto nie dotknął ziemi ni razu,Ten nigdy nie może być w niebie.”
“Pójdę sam; kto w dzień błądzi i żywych nie słyszy,Widzi w nocy, zna język grobowej zaciszy.”