“Wystarczy niektórym z naszych szlachetnych panien, że obcięły włosy, włożyły niebieskie okulary i nazwały się nihilistkami aby nabrać przekonania, że tym samym zaczynają mieć własne "przekonania". Komu innemu wystarczyło poczuć w sercu kropelkę, dosłownie odrobinę jakiegoś ludzkiego, życzliwego uczucia, aby natychmiast nabyć przekonania, że nikt na świecie nie czuje tak jak on i jest on forpocztą w rozwoju ludzkości. Wystarczyło komu innemu przyjąć na słowo jakąś myśl albo przeczytać stronniczkę jakiegoś dzieła bez początku i zakończenia, aby natychmiast uwierzyć, że to "jego własne myśli", zrodzone w jego własnym mózgu. Bezczelność naiwności, jeśli można się tak wyrazić, dochodzi w takich wypadkach do zadziwiających rozmiarów, wszytko to brzmi nieprawdopodobnie, ale spotykamy się z tym na każdym kroku.”
“myślę, że na pewno ciężko jest żyć samemu w miejscu, w którym ktoś nas opuścił. dobrze to rozumiem. lecz nie ma na świecie nic równie okrutnego, jak poczucie opuszczenia wywołane tym, że nie ma się na co czekać.”
“Witek popatrzył na urządzenie z taką nienawiścią w oczach, że, gdyby nie jego wrodzona tępota, Optymista z pewnością spaliłby się na popiół.”
“Wie pani, czasem mam wrażenie, że żyjemy w świecie, który sobie wymyślamy. Ustalamy sobie, co jest dobre, a co nie, rysujemy mapy znaczeń...A potem całe życie zmagamy się z tym, cośmy sobie wykoncypowali. Problem polega na tym, że każdy ma swoją wersję, i dlatego tak trudno jest się ludziom dogadać.”
“Wszedł ojciec.- Złapali ich. Całą trójkę – powiedział do inspektora i spojrzał na mnie z odrazą.Inspektor natychmiast wstał i wyszli razem. Wpatrywałem się w zamknięte drzwi. Ból samonagany przenikną mnie tak, że cały się zatrząsałem. Słyszałem własne jęki i łzy spływały mi po policzkach. Usiłowałem je powstrzymać, ale nie mogłem. Zapomniałem o bolących plecach. Udręka wieści, którą przyniósł ojciec, była o wiele bardziej bolesna. Czułem taki ucisk w piersiach, że się dusiłem.”
“Mój lęk brał się z czegoś dużo potężniejszego i nie tak realnego jak Mark czy Teddy Giles. Nie mógł się pomieścić w jednej osobie. Ta groźba była niewidzialna, podlegała przeobrażeniom i ogarniała dosłownie wszystko. Przerażenie wywołane czymś tak niechwytnym może wskazywać, że wpadłem w obłęd, że upodobniałem się do Dana, który w ataku paranoi potrafił niewinne klepnięcie po plecach odebrać jako próbę zamachu na jego życie, ale szleńswto przybiera różne formy. Większość z nas od czasu do czasu doznaje czegoś podobnego, ulegając powabowi psychicznego rozpadu. Wtedy jednak wcale nie flirtowałem z myślą o szaleństwie. Zdawałem sobie sprawę, że duszący mnie niepokój nie jest racjonalny, ale zarazem instynktownie wiedziałem, że choć to, czego się lękam, znajduje się poza sferą rozumu, ten nonsens również potrafi być realny.”