“Zawsze szuka ratunku ten, komu świat runąłi potrzebna jest pomoc, bo pogubił nogi,a w dodatku nie widzi śniegu. Północ. Północ.Wszystko to prowokuje do tego stwierdzenia,które nocą z podwójną ostrością się jawi:jedni się nie spalają w tych samych płomieniach,które z innych tymczasem mogą pozostawićpołowę ich postaci zaledwie (...)”
In this quote by Joseph Brodsky, the speaker reflects on the idea that those who are in need of help and have lost their way are the ones who seek salvation. The mention of being unable to see the snow symbolizes a lack of clarity or understanding of one's surroundings. The repeated mention of the North emphasizes a sense of direction or guidance being sought by the individuals in the poem. The image of not burning in the same flames as others highlights the idea that everyone's struggles and challenges are unique to them, and what may seem insignificant to one person may have a profound impact on another. Overall, the quote conveys the complexity of human experiences and the different ways in which individuals navigate through their challenges.
In the fast-paced and often overwhelming world we live in today, it is important to remember that everyone faces challenges and struggles, and may need help at some point in their lives. Joseph Brodsky's poignant words remind us of the significance of offering assistance to those in need, as well as the understanding that each individual's experience and perception of the world can vary greatly. This underscores the importance of empathy, kindness, and support in our interactions with others.
The passage by Joseph Brodsky reflects on the need for help in times of crisis and the differing experiences that individuals may go through. The use of vivid imagery and poetic language captures the complexity of human emotions in difficult situations.
Reflect on the following questions based on the quote by Joseph Brodsky:
“Szepczę "żegnaj", lecz komu to przekazać, nie wiem,Bo przecież nie rozmawiam z martwą marą czy cieniem.On gdyby chciał przytaknąć, choćby głowę skłonić,W odpowiedzi nie poda nawet pustej dłoni.Ale w tym się już nowy zawiera element,bo przewagę nie głos ma, ale usta nieme,jak u ryby miarowo otwierane dlawydobycia w wydechu bezdźwięcznego "la".Akwarium, jak wiadomo, jest takim zaciszem,gdzie się nigdy piosenek i płaczu nie słyszy,gdzie ręka zawieszona i znieruchomiałazmienia własności - wkrótce płetwą by się stała.A więc do ciebie - która umiałaś pokonaćte mokre, wyciągnięte ku tobie ramionanereid z wód rodzimych - ja unosząc brewpiszę o tym, co może w żyłach zmrozić krew,że kondensat cierpienia i bólu przekroczyłpowierzchnię mózgu. Nie da się pamięci z oczuwykłuć. Za zamkniętymi ustami się piętrzyto cierpienie i krzyczy w rozpaczy do wnętrza.”
“Pociągła twarz o rysach lewantyńskich,dziobatą cerę ukrywają baczki;kiedy wyjmuje papierosa z paczki,bezbarwny pierścień nad palcu rozbłyskiemdwustuwatowym nagle wzrok poraża.Moja soczewka jest bardzo wrażliwa,mrużę więc oczy - i on się odzywa,krztusząc się dymem przy słowie "przepraszam".Styczeń na Krymie. Czarnomorski brzegzima odwiedza jakby dla zabawy:nawet nie może utrzymać się śniegna ostrych klingach wysokiej agawy.Świecą pustkami restauracje. Dymipaskudnie brudny ichtiozaur na redziei zalatuje laurami zgniłymi."Nalać wam tego paskudztwa?" "Nalejcie."A więc zmierzch, uśmiech i karafka. W mrokugdzieś w dali barman, zaciskając dłonie,jak młody delfin wznieca kręgi wokółfeluki chamsą po brzeg wypełnionej.Czworokąt okna. Żółtofiolet pyląodblaski garnków. Na tle ciemnej palmylecą śnieżynki. Zatrzymaj się chwilonie tyle piękna, co niepowtarzalna.”
“W jakimś sensie takie osoby jak ona, te, które władają piórem, bywają niebezpieczne. Narzuca się od razu podejrzenie fałszu - że taka osoba nie jest sobą, tylko okiem, które bezustannie patrzy, a to, co widzi, zamienia w zdania; w ten sposób okrawa rzeczywistość ze wszystkiego, co w niej najważniejsze, z niewyrażalności.”
“Zło zawsze czai się blisko, na wyciągnięcie ręki. Nie sposób się z nim układać, oswajać go ani zmieniać. Kto wpatruje się w lustro, zobaczy oblicze diabła. Tylko często nie potrafi tego zauważyć, bo rozpoznaje w nim jedynie własne rysy.”
“rewolucja - to brzmi bardzo romantycznie, ale takim nie jest. rewolucja to krew, flaki i obłęd; to małe dzieci, które zabito, bo akurat wlazły pod nogi; małe dzieci, które nie są w stanie zrozumieć, co się tu, do kurwy nędzy, dzieje; to twoja dziwka, to twoja żona, której bagnetem rozpruto brzuch, a potem zgwałcono w dupę na twych oczach; to ludzie, którzy kiedyś śmiali się na filmach z Myszką Miki, a teraz torturują swych pobratymców, zanim się więc na to zdecydujesz, to wcześniej zastanów się, dokąd może zaprowadzić uniesienie i co z niego zostanie, gdy już będzie po wszystkim”
“Dotknij mnie - pod palcami poczujesz rzep uschły,wilgoć wieczoru lub poranku, tętnokamieniołomu miasta, oddech stepowej pustki,tych, którzy już nie żyją, lecz których pamiętam.Dotknij mnie - a poczujesz pod czubkami palcówwszystko to, co istnieje poza mną, beze mnie,co nie wierzy mnie, mojej twarzy, memu paltu,wpisując nas w swój bilans zawsze po stronie ujemnej.”