“Jeśli istnieje Bóg, to jest on nie tylko mistrzem w zostawianiu śladów po sobie. Jest przede wszystkim arcymistrzem w ukrywaniu się. A świat nie puszcza pary z ust, o nie. W przestrzeni niebieskiej wciąż trzyma się język za zębami. Niewiele się plotkuje wśród gwiazd. Ale wciąż nikt nie zapomniał o Wielkim Wybuchu. Od tamtej pory nieprzerwanie panuje milczenie i wszystko, co istnieje, oddala się od siebie. Wciąż można natknąć się na jakiś księżyc albo na kometę. Nie czekajcie jedynie na życzliwe okrzyki. W niebie nie drukują wizytówek.”

Jostein Gaarder

Jostein Gaarder - “Jeśli istnieje Bóg, to jest on nie...” 1

Similar quotes

“— Nie, to nie żarty. Opowiadam ci tylko, do czego doszedłem. Można przekazywać wiedzę, ale nie mądrość. Mądrość można znaleźć, można nią żyć, można się na niej wspierać, można dzięki niej czynić cuda, ale wypowiedzieć jej i nauczać nie sposób. Domyślałem się tego już jako chłopak i to właśnie odsunęło mnie od nauczycieli. Dokonałem pewnego odkrycia, Gowindo, które ty znowu uznasz za żart albo za błazeństwo, ale to najbardziej cenna z moich myśli. Oto przeciwieństwo każdej prawdy jest równie prawdziwe! Prawdę można przecież wypowiedzieć i ubrać w słowa tylko wtedy, gdy jest to prawda jednostronna. Wszystko, co ma postać myśli i daje się wyrazić słowami, jest jednostronne, jest połowiczne, brakuje mu całości, dopełnienia, jedności. Gdy wzniosły Gautama nauczał o świecie, musiał go podzielić na sansarę i nirwanę, na złudzenie i prawdę, na ból i wyzwolenie. Inaczej się nie da, kto chce nauczać, nie ma przed sobą innej drogi. Ale sam świat, to, co jest wokół nas i w nas w środku nigdy nie jest jednostronne. Żaden człowiek ani żaden uczynek nie należy całkowicie do sansary ani do nirwany, żaden człowiek nie jest do końca grzeszny ani święty. Tak się wydaje, owszem, ponieważ ulegamy złudzeniu, iż czas jest czymś rzeczywistym. Czas nie jest czymś rzeczywistym. A jeśli czas nie jest rzeczywisty, to i ta odległość, jaka zdaje się dzielić świat od wieczności, cierpienie od szczęścia, zło od dobra, jest tylko złudzeniem. — Jakże to? — spytał niespokojnie Gowinda. — Posłuchaj mnie, mój miły, słuchaj mnie dobrze! Grzesznik, taki jak ja i taki jak ty, jest grzesznikiem, ale kiedyś znowu złączy się z brahmanem, osiągnie kiedyś nirwanę, będzie buddą i teraz zobacz: to “kiedyś" jest złudzeniem, jest tylko przenośnią! Naprawdę bowiem nie jest tak, że grzesznik przebywa jakąś drogę, by stać się buddą, nie staje się nim w trakcie rozwoju, choć nasz umysł nie potrafi sobie tego inaczej wyobrazić. Nie, w grzeszniku jest już teraz dzisiaj przyszły buddą, cała jego przyszłość już w nim jest zawarta i w tym grzeszniku, w sobie samym, w każdym człowieku należy wielbić przyszłego, możliwego, ukrytego buddę. Świat, przyjacielu, nie jest doskonały ani też nie zbliża się powoli do doskonałości, nie: jest doskonały w każdej chwili, wszelki grzech zawiera w sobie już łaskę, każde dziecko nosi w sobie starca, każdy noworodek śmierć, każdy umierający wieczne życie. Nikomu z ludzi nie jest dane ocenić, jak daleko inny zaszedł na swej drodze, w zbóju i hulace czeka już budda, w braminie czeka zbój. Głęboka medytacja pozwala ci znieść czas, widzieć naraz wszelkie życie niegdysiejsze, obecne i przyszłe, i wtedy wszystko jest doskonałe, wszystko jest brahmanem. Dlatego wszystko, co jest, zdaje mi się dobre, śmierć na równi z życiem, grzech na równi ze świętością, roztropność na równi z głupotą, wszystko musi być takie, jakie jest, potrzeba tylko mojej zgody, mojej dobrej woli, mojego przyzwolenia, a wszystko jest dla mnie dobre, może mnie tylko wesprzeć, nie może mi szkodzić. Na własnym ciele i duszy doświadczyłem, że potrzeba mi było grzechów, potrzebna mi była rozpusta, chciwość, próżność i najstraszniejsze zwątpienie, aby nauczyć się uległości, aby pokochać świat, aby nie porównywać go z jakimś przez siebie wymarzonym, wyobrażonym światem, z wymyślonym jakimś rodzajem doskonałości, tylko zostawić go takim, jakim jest, i kochać go i cieszyć się, że do niego należę. Takie między innymi są moje odkrycia, Gowindo.”

Hermann Hesse
Read more

“W piaskownicy dziecko buduje zamki z piasku. Wciąż buduje nowe. Z podziwem przygląda się swojemu dziełu zaledwie przez moment, bo budowla zaraz się rozsypuje. Tak samo czas eksperymentuje na Ziemi. Pisze na niej historię świata, szkicuje wydarzenia, ludzi, a potem skreśla. Kipi tu życiem jak w kotle czarownicy, Aż pewnego dnia my zostajemy wymodelowani z tej samej kruchej materii co nasi przodkowie. Miota nami wiatr historii, unosi nas. Jest z nami. Ale w końcu nas porzuca. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiamy się i znikamy. Przez cały czas czekają inni i szykują się do zajęcia naszego miejsca. Bo nie mamy pod stopami stałego gruntu. Nie mamy nawet piasku. Sami jesteśmy piaskiem. (...) Nie ma takiego miejsca, w którym można by się schować przed czasem. Możemy ukrywać się przed królami i cesarzami, może zdołalibyśmy ukryć się przed Bogiem. Ale przed czasem schować się nie da. Czas dopadnie nas wszędzie, bo wszystko, co nas otacza, zanurzone jest w tym niespokojnym żywiole. (...) Czas nie mija, Hansie Thomasie. I nie cyka. To my mijamy, a cykają nasze zegarki. Tak samo cicho i nieubłaganie jak słońce, wstające na wschodzie i zachodzące na zachodzie, czas przeżera historię. Niszczy wielkie cywilizacje, podgryza dawne pomniki, pochłania pokolenie za pokoleniem. Dlatego właśnie mówimy o "zębie czasu". Bo czas nadgryza i przeżuwa, a między jego trzonowcami jesteśmy my. (...) Przez ułamek chwili jesteśmy cząstką tego ustawicznie zmieniającego się mrowiska. Biegamy po ziemi, jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą. Widziałeś to mrowie ludzi na Akropolu! Ale to wszystko kiedyś zniknie. Zniknie i zostanie zastąpione nowym mrowiskiem. Bo wciąż ludzie czekają w kolejce. Kształty pojawiają się i znikają. Maski przybywają i odchodzą. Wciąż pojawiają się nowe wynalazki. Żaden temat się nie powtarza, żadna kompozycja nie układa się dwa razy tak samo... Nie ma nic bardziej skomplikowanego i cenniejszego od człowieka, synku. A mimo to traktuje się nas jak tanie świecidełka! (...) Chodzimy sobie po ziemi jak te figurki w śmiesznej bajce. Kiwamy głowami jak pajacyki i uśmiechamy się do siebie. Jakbyśmy sobie powtarzali: "Cześć, żyjemy razem! znajdujemy się w tej samej rzeczywistości - czyli w tej samej bajce..." Czy to nie zdumiewające, Jansie Thomasie? Żyjemy razem na jednej z planet we wszechświecie. Aż nagle zostajemy usunięci z boiska. Hokus-pokus i już nas nie ma. (...) Gdybyśmy żyli w innym stuleciu dzielilibyśmy życie z innymi ludźmi. Dziś możemy kiwać głowami i uśmiechać się na powitanie tylko do ludzi nam współczesnych. Możemy mówić: "Cześć! Jakie to dziwne, że żyjemy akurat w tym samym czasie". Możemy też poklepać kogoś po plecach, i zawołać "Witaj, duszo!" (...) Żyjemy, słyszysz? Ale tylko teraz. Mówimy, że istniejemy. Tymczasem spycha się nas na bok i wciska w mrok historii. Bo jesteśmy jednorazowi. Uczestniczymy w odwiecznej maskaradzie, w której maski pojawiają się i znikają. Długi długi rząd masek... Czyż nie zasłużyliśmy na coś lepszego, Hansie Thomasie? Ty, ja zasłużyliśmy, by nasze imiona zostały wyryte na wieczność, by pozostał po nich ślad w tej wielkiej piaskownicy.”

Jostein Gaarder
Read more

“Zimą wszyscy się zmieniają, robią się bardziej tępi czy co, w ogóle to ludzie i latem nie wywołują specjalnej chęci, by się z nimi zadawać, a zimą robią się po prostu niemożliwi, mężczyźni wbijają się w byle jakie przeraźliwie zielone kurtki, takie wielkie, wiesz, wielkie, przeraźliwie zielone kurtki, chodzą w nich całą zimę, jak nakręceni, i co im zrobisz, to wszystko zima, wszystko zima, latem nikogo nie zmusisz, żeby założył zieloną kurtkę, i to nie tylko dlatego, że latem w ogóle nikt nie nosi kurtki, tym bardziej zimowej, po prostu latem ludzie są jacyś prostsi, nawet do głowy im nie przyjdzie taka głupota – założyć na siebie wielką zieloną kurtkę i chodzić w niej po ulicy, zgroza.”

Serhij Żadan
Read more

“Niektórym się wydaje, że czubkiem można zostać ot tak, ni z gruchy, ni z pietruchy. Ze na przykład najspokojniej w świecie spacerujesz sobie z rodziną, aż tu nagle doskakujesz do drzewa i zaczynasz je kopać, dopadasz wózeczka i plujesz dzidziusiowi w ryło, podnosisz nogę i obsikujesz kulę kaleki, jednym słowem - odbija ci. Albo inaczej, zwyczajnie szykujesz się do spania, ucałowałeś rodziców, przyjaciół, żonę, dzieci, meble, oszczędności, ubranka, bojler, umywalkę, podeszwy swoich butów, muszlę klozetową. Po prostu dostajesz hyzia. Nie, nie i jeszcze raz nie. To może jeszcze inaczej - przeglądasz pocztę, popijając poranną kawę (zachowanie w normie, tylko trochę niezdrowe dla pęcherza) i trafiasz na wredny list na swój temat, anonim. Sklecono go przy pomocy liter powycinanych z różnych piśmideł, których nie czytujesz, pośrednio zmuszając cię tym sposobem do ich lektury. - Łajdaki! Nie uda się wam! - wydzierasz się z pianą na ustach i ciach! dostajesz kuku na muniu. Bo zachodzące w mózgownicy procesy chemiczne uległy zakłóceniu, jako że bolą cię zęby. Albo dlatego, że w dzieciństwie mamusia i tatuś nie kochali cię dość mocno, bo słońce grzeje coraz słabiej, a księżyc wchodzi przez okno dwanaście po północy. Nie. nie. nie. NIE. NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE. Kto jak kto. ale ja znam się na tym i mogę stwierdzić, że ci, którzy tak mówią, po prostu bredzą. Nigdy w życiu nie zająłbym tak eksponowanej pozycji, na samym szczycie hierarchii chorób umysłowych, gdybym nie poświęcał każdej sekundy na ciężką, wytrwałą, drobiazgową pracę nad sobą i swoimi uzdolnieniami. Jeśli człowiek nie stawia sobie wymagań, to do niczego nie dojdzie. Dzisiejsza młodzież chciałaby dostać świra - bo to całkiem fajne - ale bez tego wysiłku, który jest niezbędny. Owszem, być szurniętym to nic trudnego. Ale żeby zostać prawdziwym, wielkim, pierwszorzędnym szaleńcem, na to - wierzcie mi - trzeba się nieźle napocić. A czasami trochę wypić: nie jestem wymagający, trzy kieliszki wystarczą. Ale przede wszystkim, przede wszystkim, przede wszystkim - z czego nie zdajemy sobie sprawy i czego powtarzać nigdy dość - świrowanie to wynik zbiorowego wysiłku! Tak, koleżanki i koledzy, zatkało was, co? "Jak to? Wariowanie to zajęcie grupowe? Ten się chyba z głupim widział!" No dalej, lżyjcie mnie, nie żałujcie sobie. Och, przyznaję, że niełatwo to znieść, ale kiedy za twoimi plecami stoi murem zespól, wszystko staje się prostsze. A ja, czego nie należy zapominać, mam najlepszą ekipę na świecie. Byłem we wszelakich szpitalach, u najróżniejszych psychiatrów. Wszyscy połamali sobie na mnie zęby. Najbardziej nieustępliwi, którzy od pierwszego spotkania wyrokowali z okrutnym uśmieszkiem: "To nic takiego, nic poważnego, raz dwa wróci pan do siebie." No i co? Figa z makiem. Jak wysiadają ci mądrale, teraz, gdy nikt, nawet najciemniejsza z pielęgniarek nie może zaprzeczyć, że jestem przykładem najwspanialszego, najelegantszego, najosobliwszego obłędu w stylu francuskim z końca dwudziestego wieku? Ale ja nigdy, przenigdy nie zapominam, nawet gdy piję samotnie, że udało mi się dzięki innym, dzięki mojemu zespołowi. To on przypominał mi nieustannie, że świat jest przeciw mnie, że ludzie chcą moich pieniędzy i mojej śmierci, że nie spoczną, dopóki nie wymażą mnie z listy żyjących. Dziękuję. Dziękuję wam wszystkim.”

Roland Topor
Read more

“-Co to ma znaczyć? - zawołał Woland. - Dlaczegoś sobie pozłocił wąsy? I po kiego diabła ci ta muszka, skoro nie masz nawet spodni?-Spodnie nie obowiązują kota, messer – niezmiernie z siebie zadowolony odpowiedział kocur. - Może polecisz mi, messer, włożyć jeszcze buty? Koty w butach występują jedynie w bajkach, messer. Ale czy zdarzyło ci się kiedykolwiek widzieć na balu kogoś, kto by nie był w muszce? Nie chciałbym znaleźć się w ośmieszającej sytuacji ani ryzykować, że zostanę wyrzucony za drzwi. Każdy przystraja się, jak może. Weź pod uwagę, messer, że to, co powiedziałem, odnosi się także do lorgnon!-Ale wąsy?...-Nie rozumiem – oschle zaprotestował kocur – dlaczego Azazello i Korowiow, goląc się dzisiaj, mogli się posypać białym pudrem, i w czym biały puder jest lepszy od złotego? Upudrowałem sobie wąsy, i to wszystko! Co innego, gdybym się ogolił! Ogolony kot to rzeczywiście shocking, zgoda, zawsze to przyznam. Ale w ogóle – głos kota zadrżał z obrazy – widzę, że robi się tu jakieś osobiste wycieczki pod moim adresem, widzę też, że staje przede mną poważny problem – czy aby powinienem iść na bal?”

Mikhail Bulgakov
Read more