“Chociaż niewątpliwie dwulicowy, nie byłem obłudnikiem. Obie moje połowy postępowały najzupełniej szczerze. Byłem sobą, gdy zerwawszy tamy, nurzałem się w brudzie. Ale byłem też sobą, gdy w jasnym świetle dnia pracowałem nad postępami nauki lub niosłem ulgę cierpieniom i nędzy.”

Robert Louis Stevenson

Robert Louis Stevenson - “Chociaż niewątpliwie...” 1

Similar quotes

“Z Mattiasem Flinkiem nie było tak, że nagle wstał i przypadkiem chwycił za karabin. Wcześniej był chyba nieziemsko porządny, prawda? Ci, co nigdy się nie gorączkują, nie pozwalają sobie na złość - ci są niebezpieczni, to oni potrzebują pomocy. Przedtem ja też taki byłem. Wiecznie starałem się komuś dogodzić, byłem ugrzecznioną wersją samego siebie, człowiekiem bez poczucia własnej wartości. Miałem opinię miłego i uczynnego. Kiedy byłem mały, bałem się odpowiadać, jaki kolor jest najładniejszy (był to niebieski), ze strachu, że inni będą odmiennego zdania. Ale tych parę razy, kiedy pozwoliłem sobie okazać złość, była ona nieproporcjonalna do sprawy.”

Maciej Zaremba
Read more

“Nie ufałem wiarom, doktrynom, ideologiom, instytucjom. Mogłem więc oprzeć się tylko na sobie. Ale przecież byłem Polakiem, urobionym przez polskość, żyjącym w Polsce. No więc trzeba mi było poszukać mojego "ja" głębiej, tam gdzie ono już nie było polskie, a po prostu człowiecze.”

Witold Gombrowicz
Read more

“- Prawda ma swoje strony uderzające, które się chwyta, gdy się ma talent. - Tak, gdy się ma talent. Ale gdy ktoś nie ma? - Gdy nie ma, nie powinien pisać.”

Denis Diderot
Read more

“Oh!... ja -- byłem błędny i sam chory:Ponętniejsze jest lir przeznaczenie:Są one dla prawd... czym w oknach sztory,Na których wstrzymują się promienie”

Cyprian Kamil Norwid
Read more

“Nocą, gdy nikt nie widzi, ćwiczę straszne miny, wytrzeszcz oczu i szczerzzębów, nazbyt dzikie, by znaczyły cokolwiek w mowie człowieczej fizjognomji; straszne miny, a także absolutną martwotę oblicza, bezruch najdrobniejszych mięśni czaszki, którego w świetle dnia i między ludźmi nigdy nie potrafię osiągnąć, nie mam wówczas władzy nad grymasami twarzy. Nocą, gdy śpię, widzę pod powiekami schemat, jak z pożółkłych rycin Zygi, anatomiczny schemat owej zdrady: dziesiątki twardych nici szpagatowych przewleczonych pod skórą policzków, brwi, podbródka, warg; a drugie końce tych nici trzymają otaczający mnie ludzie, w dłoniach, między zębami, zawiązane wokół dewizek zegarków i mankietowych spinek, na obrączkach, na główkach lasek i cybuchach fajek, niektórzy sami mają je wszyte w mięśnie mimiczne, albo i w serca, wprost przez pierś i kość mostka. Potem rycina ożywa — jest dzień — jest ruch — ludzie — ja —Uśmiecham się — uśmiecham się — uśmiecham się.”

Jacek Dukaj
Read more